niedziela, 23 kwietnia 2017

Nikrofilia i Dawka Ziela od Żółwi

 Fioletowa wadera zatoczyła się lekko w bok. Czuła się jak pijana, a to wszystko przez te durne ziółka, które rzekomo miały ją pobudzić. Ostatnio często chorowała, a czarne liście ponoć były świetnym lekarstwem. Szkoda tylko, że prawdopodobnie ktoś sobie z niej zakpił i oto, jak stać się ćpunem w kilka chwil. 
  Larota położyła się na trawie, próbując rozluźnić mięśnie. Zacisnęła zęby i postanowiła skupić się na chmurach. Czuła się dziwnie. Cał świat wirował. Nagle nad nią stanął basior. Kleofas warknął coś w jej stronę, po czym kopnął Larę w brzuch. 
 Wadera nagle jakby zupełnie się ocknęła, ponieważ wstała i zaczęła się rozglądać.
 - Rusz dupę. - warknął jej Betha. - Ktoś z obcej watahy przekroczył nasz teren, a ty jak zwykle nic tylko się wylegujesz. 
- Już już! - warknęła przez zęby Lara i odwróciła się plecami do członka Watahy Zachodu obwąchując teren. 
 Wilczysko tylko warknęło i po chwili całkowicie zniknęło z oczu młodej członkini watahy. Ostatnio na tych terenach nie działo się zbyt wiele. Wadera podejrzewała, że było to spowodowane napięciem między watahami. Kto wie, czy nie była to cisza przed burzą, a nowy wilk, który wkroczył na te tereny tylko mógłby być powodem do rozpoczęcia krwawej wojny? Larota musiała odnaleźć waderę, żeby jak najszybciej wyprowadzić ją stąd.(...)
 - Ej, młoda wstawaj! - Larota potraciła nieszczęsną waderę, jednak ta jakby nie miała siły wstać.  
 Biała wilczyca ze skrzydłami wpatrywała się w nią nieobecnym wzrokiem. 
 - Brałaś, coś czy jak?
- Powtórz. - nieznajoma mruknęła rozkazującym tonem. 
 Wilczyca westchnęła i położyła się obok białej, po czym zaczęła ciągnąć jej skrzydła. Wadera tylko warknęła i uderzyła Larę w nos. To jednak nie przeszkodziło członkini Watahy Zachodu w ciągnięciu jej za skrzydła. 
 - Jak cię pan Kleoś zobaczy, to ci tak do żartów nie będzie. Wstaaaawaj! 
  Białą jednak była niezwykle uparta i wcale nie zamierzała wstawać. Widać było, że zachowuje się dziwnie, jakby była..nie z tego świata. I ten jej wzrok. Nietypowy, biegający, jakby czegoś szukała. Albo kogoś. 
 - Brałaś coś? - zapytała cicho fioletowa wadera i znowu potrąciła skrzydlatą łapą. 
(Akali? Wybacz moją beznadziejność)

czwartek, 25 sierpnia 2016

Od. Darknessa

(c.d tego)
Basior powoli wstał. Obok niego leżał biały basior, a właściwie kremowy, z czarno-brązową grzywką. Darkness podszedł do swojego syna i trącił go łapą. Ten jęknął cicho z bólu. Cóż, walka z Wilkobójcą dla Vipera nie była łatwa. Czarny basior dobrze o tym wiedział. Złapał młodego za szyję i brutalnie podniósł. Ten zaczął piszczeć i skomleć.
- Nie bądź szczeniakiem! - warknął Alpha.
Viper przestał popiskiwać. Podszedł do pobliskiego pnia i oparł się o niego. Darkness skulił się. Jak tak dalej pójdzie, jego syn na pewno nie wyjdzie cało z walki o tron, a tego przecież chciał. Tytania mało go obchodziła. W grę wchodziła Mroku. To prawdopodobnie przez nią Dark tak bardzo znienawidził swoją małą waderę. "Na dzisiaj już koniec treningu" - powiedział po chwili do młodego i skierował się do pobliskiego lasu. Basior szedł wciąż naprzód. Kruki zaczęły zbierać się na drzewach i obserwowały go. Jeszcze chwila, a przylecą sępy. Nic dziwnego. Ciało basiora śmierdziało, jak już dawno zgniłe ciało. On był martwy. Nie oddychał, jego serce nie biło. Jeden z ptaków zaczął się wydzierać i wylądował na ziemi, tuż przed basiorem. Darkness nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. W trawie coś się poruszyło. Wilkobójca odwrócił łeb.  Była to mała, szara wadera, a obok niej, czarna. Zaintrygowany nimi basior ruszył w stronę samic. Podszedł do pierwszej i obwąchał ją. Pachniała znajomo. Podobnie jak i druga. Darkness oblizał wargę i warknął cicho:
- Co takie niewinne istotki jak wy robią w Wymarłym Lesie same?
Kasai spojrzała na swojego alphę i powiedziała cicho:
- N-nic.