Fioletowa wadera zatoczyła się lekko w bok. Czuła się jak pijana, a to
wszystko przez te durne ziółka, które rzekomo miały ją pobudzić.
Ostatnio często chorowała, a czarne liście ponoć były świetnym
lekarstwem. Szkoda tylko, że prawdopodobnie ktoś sobie z niej zakpił i
oto, jak stać się ćpunem w kilka chwil.
Larota położyła się na trawie, próbując rozluźnić mięśnie. Zacisnęła
zęby i postanowiła skupić się na chmurach. Czuła się dziwnie. Cał świat
wirował. Nagle nad nią stanął basior. Kleofas warknął coś w jej stronę,
po czym kopnął Larę w brzuch.
Wadera nagle jakby zupełnie się ocknęła, ponieważ wstała i zaczęła się rozglądać.
- Rusz dupę. - warknął jej Betha. - Ktoś z obcej watahy przekroczył nasz teren, a ty jak zwykle nic tylko się wylegujesz.
- Już już! - warknęła przez zęby Lara i odwróciła się plecami do członka Watahy Zachodu obwąchując teren.
Wilczysko tylko warknęło i po chwili całkowicie zniknęło z oczu młodej
członkini watahy. Ostatnio na tych terenach nie działo się zbyt wiele.
Wadera podejrzewała, że było to spowodowane napięciem między watahami.
Kto wie, czy nie była to cisza przed burzą, a nowy wilk, który wkroczył
na te tereny tylko mógłby być powodem do rozpoczęcia krwawej wojny?
Larota musiała odnaleźć waderę, żeby jak najszybciej wyprowadzić ją
stąd.(...)
- Ej, młoda wstawaj! - Larota potraciła nieszczęsną waderę, jednak ta jakby nie miała siły wstać.
Biała wilczyca ze skrzydłami wpatrywała się w nią nieobecnym wzrokiem.
- Brałaś, coś czy jak?
- Powtórz. - nieznajoma mruknęła rozkazującym tonem.
Wilczyca westchnęła i położyła się obok białej, po czym zaczęła ciągnąć
jej skrzydła. Wadera tylko warknęła i uderzyła Larę w nos. To jednak
nie przeszkodziło członkini Watahy Zachodu w ciągnięciu jej za
skrzydła.
- Jak cię pan Kleoś zobaczy, to ci tak do żartów nie będzie. Wstaaaawaj!
Białą jednak była niezwykle uparta i wcale nie zamierzała wstawać.
Widać było, że zachowuje się dziwnie, jakby była..nie z tego świata. I
ten jej wzrok. Nietypowy, biegający, jakby czegoś szukała. Albo kogoś.
- Brałaś coś? - zapytała cicho fioletowa wadera i znowu potrąciła skrzydlatą łapą.
(Akali? Wybacz moją beznadziejność)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz