Basior powoli wstał.
- Nie bądź szczeniakiem! - warknął Alpha.
Viper przestał popiskiwać. Podszedł do pobliskiego pnia i oparł się o niego. Darkness skulił się. Jak tak dalej pójdzie, jego syn na pewno nie wyjdzie cało z walki o tron, a tego przecież chciał. Tytania mało go obchodziła. W grę wchodziła Mroku. To prawdopodobnie przez nią Dark tak bardzo znienawidził swoją małą waderę. "Na dzisiaj już koniec treningu" - powiedział po chwili do młodego i skierował się do pobliskiego lasu. Basior szedł wciąż naprzód. Kruki zaczęły zbierać się na drzewach i obserwowały go. Jeszcze chwila, a przylecą sępy. Nic dziwnego. Ciało basiora śmierdziało, jak już dawno zgniłe ciało. On był martwy. Nie oddychał, jego serce nie biło. Jeden z ptaków zaczął się wydzierać i wylądował na ziemi, tuż przed basiorem. Darkness nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi. W trawie coś się poruszyło. Wilkobójca odwrócił łeb. Była to mała, szara wadera, a obok niej, czarna. Zaintrygowany nimi basior ruszył w stronę samic. Podszedł do pierwszej i obwąchał ją. Pachniała znajomo. Podobnie jak i druga. Darkness oblizał wargę i warknął cicho:- Co takie niewinne istotki jak wy robią w Wymarłym Lesie same?
Kasai spojrzała na swojego alphę i powiedziała cicho:
- N-nic.